Elastyczność jest zaletą

Standard

Czy jest logiczne, że wejściówka na najbardziej komfortową część sektora kosztuje tyle samo co na miejsce z przysłaniającą widok barierką, na którym widz zmoknie w przypadku deszczu? Raczej nie, ale posiadanie elastycznej oferty sprzedaży biletów to zdecydowanie coś więcej.

Ostatnio skupiłem się na jakości systemów rezerwacyjnych i zawartych w nich informacji. Tym razem chciałbym poruszyć kwestię ceny biletu w odniesieniu do miejsca.

Na wstępie pod lupę wziąłem ekipę z NBA New York Knicks, która występuje w słynnej Madison Square Garden. Klub, mimo stosunkowo słabych wyników sportowych w ostatnich latach, niezmiennie notuje w pełni satysfakcjonujące przychody z tytułu sprzedaży biletów. W swoim systemie rezerwacyjnym posiada około 200 kategorii biletowych. W wielu przypadkach pojawia się różnica zaledwie dolara, ale nie bierze się ona znikąd. Dla przykładu najtańszy bilet kosztuje 27 USD (na wybrany mecz, który poddałem analizie), natomiast najdroższy około 1200 USD. Przepaść jest ogromna, ale ma to swoje uzasadnienie i niesie ze sobą korzyści.

wykres_profity

Na podstawie tego przykładu wyszczególniłem cztery główne korzyści. Przede wszystkim płaci się za rzeczywistą wartość miejsca, bo nawet jeśli są one usytuowane w tym samym sektorze, to przecież komfort obserwowania wydarzeń może być zupełnie inny. Po drugie, grono potencjalnych odbiorców jest bardzo szerokie. Z jednej strony dostępna jest ekskluzywna oferta, a z drugiej gwarantuje się dostęp do widowiska osobom o przeciętnych zarobkach. Podejście to pozwala również na łatwe modyfikacje oferty. Celem takiej praktyki jest zminimalizowanie pustych miejsc podczas wydarzenia. Prostą zależnością jest wpływ na jego wynik finansowy. W tym kontekście warto również pamiętać o pośrednim przełożeniu. Dane o frekwencji na trybunach są argumentami w rozmowach z partnerami jak reklamodawcy bądź inni usługodawcy (np. firmy cateringowe) działający na terenie obiektu imprezy w trakcie jej przebiegu.

W ujęciu teoretycznym cena biletu jest wynikiem kilku zmiennych, na które składają się zakładany zysk, koszty biletowe (opłaty związane z dystrybucją czy drukiem), koszty marketingowe wydarzenia, koszty związane z organizacją wydarzenia, dostępna ilość miejsc dla widzów i założenia w kontekście wypełnienia trybun. Elementy te pozwolą na wyliczenie średniej ceny, stanowiącej bazę do wydzielenia biletów w różnych kategoriach cenowych.

Wpływy z tytułu biletów powinny nie tylko bilansować koszty związane z organizacją i promocją wydarzenia, ale również stanowić zysk. Oszacowanie wypełnienia trybun jest aspektem pozwalającym na optymalizację wydatków. Tego typu przykłady obserwujemy na części stadionów piłkarskiej Ekstraklasy, na których co najmniej około połowa miejsc pozostawała wolna. Poprzez to podczas większości meczów zamkniętych jest kilka sektorów (np. trybuny na piętrze czy miejsca o najmniej atrakcyjnym widoku), by skumulować widzów i zredukować wydatki na zabezpieczenie imprezy.

Jest to rozwiązanie w pełni uzasadnione, ale tak jak należy dbać o optymalizację kosztów, tak celem powinno być gromadzenie jak największej widowni podczas wydarzenia. W tym momencie powraca temat właściwego dopasowania ceny do oferty, jej elastyczności i zróżnicowania cen. Dokonując dużego uproszczenia, w ofercie zazwyczaj znajdują się bilety w trzech progach cenowych odpowiadające zapotrzebowaniu określonych grup. Wiąże się to również z planowaniem ulokowania widzów na obiekcie.

Bilety o średniej cenie trafiają do osób mocno związanych z organizacją, które regularnie zasiadają na trybunach i mają w swoim budżecie zarezerwowane środki na nieco większy wydatek. Kolejny segment dotyczy biletów z najniższych kategorii cenowych. W tym przypadku szczególnie w polskich warunkach można wyróżnić dwie podgrupy. Są to kibice określani jako ultrasi, dla których aktywne uczestnictwo w widowisku jest kwestią nadrzędną, natomiast w drugim koszyku są osoby okazjonalnie przychodzące na obiekt. Oprócz tego oczywiście dostępne są bilety z najwyższej kategorii cenowej.

Na tej podstawie możliwe jest stworzenie przemyślanego planu zapełniania trybun. Elementy składowe są różnorakie, a mieszczą się w nich systemy lojalnościowe (bilety o średniej cenie dla opisanej grupy wiernych kibiców muszą charakteryzować się „rozsądną” ceną, a zarazem dawać odpowiednią satysfakcję z oglądania widowiska) czy aspekty wizerunkowe. Pamiętam, że w przeszłości strategiczny sponsor jednego z klubów, w którym pracowałem, życzył sobie, by trybuny zapełniały się szczególnie w miejscach najczęściej ujmowanych na fotografiach prasowych. Tworzyło to odpowiedni komunikat o atrakcyjności widowiska.

Na większość aspektów staram się spoglądać z perspektywy polskiej sytuacji. Poprzez to pojawia się pytanie, czy za sprawą większej elastyczności nie nastąpiłoby obniżenie wpływów? Nie widzę wielu argumentów do obaw. W systemach amerykańskim czy brytyjskim największej elastyczności podlegają bilety pierwotnie najtańsze. W sytuacji mniejszego popytu są one przecenione, by zniwelować straty z tytułu niesprzedanego miejsca. Tylko pozornie wiąże się to z mniejszym zarobkiem. Bilety te trafiają często do osób, które na trybunach zasiadają po raz pierwszy bądź są w ograniczonym stopniu zainteresowane samym wydarzeniem z perspektywy rywalizacji sportowej, ale chciałyby poczuć jego atmosferę. Jednocześnie są one skłonne do jednorazowych wydatków przykładowo na pamiątki czy produkty spożywcze. To wszystko wlicza się w bilans imprezy.

Sprzedaż biletów na pojedyncze wydarzenia odbywa się w naszych realiach z maksymalnie kilku tygodniowym wyprzedzeniem. Dzięki temu w pełni możliwe jest ocenienie popytu. Niewątpliwie można wskazać z góry piłkarskie szlagiery, niemniej na początku sezonu nie jesteśmy w stanie przewidzieć osiąganych wyników. Jeśli będzie to hit, a gospodarz przystąpi do niego jako lider rozgrywek, wówczas odnotowane będzie jeszcze większe zainteresowanie, a bilety elastyczne cenowo będą mogły zostać wycenione zdecydowanie wyżej. I pewnie nie będzie to różnica o rozmiarach jak w przypadku ceny biletu lotniczego w powszedni dzień a poprzedzający święta, to pojawi się okazja do wyznaczenia ceny optymalnej.

Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?

Standard

Za nami decydująca faza rozgrywek NBA. Jest to idealna okazja, by przyjrzeć się bliżej projektowi globalnej ekspansji ligi i przewidzianej w niej roli dla Europy. Zachęcam do zapoznania się z publikacją mojego autorstwa „Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?”, w której staram się udzielić odpowiedzi na to pytanie.

 Publikacja dostępna jest po kliknięciu na poniższy obrazjaka_jest_miedzynarodowa_ikona

Od ostatniej wizyty NBA na Starym Kontynencie minęło pół roku. W styczniu w londyńskiej o2 Arenie odbyło się spotkanie w ramach regularnej części rozgrywek pomiędzy Milwaukee Bucks a New York Knicks. Wydarzenie to natrafiło na olbrzymie zainteresowanie, czego przykładem było między innymi rekordowe tempo sprzedaży biletów.

W publikacji „Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?” powróciłem do styczniowych wydarzeń, odnosząc się do kwestii organizacji spotkania. Starałem się tego dokonać na różnych płaszczyznach, osadzając relację z perspektywy realizacji biznesowych celów NBA, ale również  realnego wpływu wydarzenia na lokalną społeczność, europejskich kibiców jak i media.

Wobec tego sporo uwagi poświęciłem imprezom towarzyszącym na czele z fantastyczną inicjatywą NBA Junior, do której zaangażowanych zostało 30 londyńskich szkół, a finał akcji miał miejsce w przeddzień meczu.

Niebagatelną rolę w udzieleniu informacji o międzynarodowej przyszłości NBA odegrał senior Maik Matischak, z którym miałem okazję porozmawiać i dopytać choćby o selekcję drużyn do globalnych meczów, kryteria stawiane organizatorom, sposób ich wyboru czy motywacji ligi do podróży poza Stany Zjednoczone i Kanadę.

Mam nadzieję, że forma publikacji przypadnie do gustu i będzie to ciekawa lektura dla wszystkich, którzy interesują się rozgrywkami NBA, funkcjonowaniem globalnych instytucji i zarządzaniem w sporcie.

*****
Finały NBA 2015 transmitowane były do 215 krajów. Przekaz docierał do nich w 47 językach. Nie zabrakło międzynarodowych akcentów również w trakcie sportowej rywalizacji. Europę reprezentowali Timofey Mozgov (Cleveland Cavaliers/Rosja) i Ognjem Kuzmic (Golden State Warriors/Serbia), Amerykę Południową Anderson Varejao (Cleveland Cavaliers/Brazylia) i Leandro Barbosa (Golden State Warriors/Brazylia), Australię Andrew Bogut i Matthew Dellavedova (Golden State Warriors/Australia), natomiast Afrykę Festus Ezeli (Golden State Warriors/Nigeria).

Wzorce z NBA

Standard

Dlaczego baza kibiców NBA jest szeroka i różnorodna, a liga błyszczy na rynku medialnym? Odpowiedź można byłoby zamknąć w dwóch słowach: szacunku i profesjonalizmie. Ja wybrałem trzy przykłady, które są tego odzwierciedleniem.

Niedawno byłem zainteresowany uzyskaniem pewnych informacji od Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie, w związku z czym zwróciłem się drogą mailową do sekretariatu z prośbą o udostępnienie informacji lub kontaktu do osoby odpowiedzialnej. Kilka dni później ponowiłem zapytanie, które skierowałem bezpośrednio do jednego z pracowników, posiadającego kompetencje do komunikowania się z podmiotami zewnętrznymi. Minęło półtora miesiąca, ale nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. W tym samym czasie nawiązywałem kontakty z przedstawicielami NBA w związku z przygotowywanym przeze mnie projektem i obecnością w Londynie. Każdorazowo otrzymywałem odpowiedzi w ciągu maksymalnie dwóch dni (nawet w przypadku weekendu!), a kiedy kontakt dotyczył bezpośrednio organizowanych eventów i możliwości wzięcia udziału w nich, za co odpowiadała agencja Pitch, wiadomość zwrotna docierała każdorazowo w przeciągu dwóch godzin.

W przeddzień meczu odbył się trening w ramach inicjatywy NBA Cares, który poprowadzili przedstawiciele Milwaukee Bucks i New York Knicks. Wzięli w nim udział również przedstawiciele Olimpiad Specjalnych, integrując się ze swoimi w pełni sprawnymi rówieśnikami.

nb_cares.jpg

Przytoczona przeze mnie historia jest tylko jednym z przykładów profesjonalizmu osób pracujących dla NBA w Europie. Chciałbym jeszcze przytoczyć dwie pozytywne praktyki, jakie mogłem po raz kolejny zaobserwować. Są one w pewien sposób ze sobą powiązane, chociaż częściowo dotyczą nieco innych aspektów. Wspólnym mianownikiem jest dla nich szacunek wobec swoich sympatyków, na których składają się osoby o różnych profilach. W powstającej dużej publikacji na temat NBA Global poświęcę temu również nieco uwagi, a teraz skupię się na widzach VIP-owskich i niepełnosprawnych.

Sprzedawanie najdroższych miejsc na widowiska jest wymagającym zadaniem, co możemy zaobserwować na przykładzie wybudowanych w ostatnich latach obiektów w Polsce. Sprawę ułatwia fakt, gdy mamy do czynienia z imprezami o charakterze „niepowtarzalnym” (np. mistrzostwa świata, pojedynczy koncert artysty o światowej sławie), lecz poziom trudności wzrasta w przypadku wydarzeń o charakterze sezonowym (np. rozgrywki piłkarskie). Mierzą się z tym kluby w lidze NBA. Każdy z jej uczestników występuje przynajmniej w około 40 spotkaniach przed własną publicznością w trakcie rozgrywek. Oczywiście europejski mecz był rarytasem, ale z drugiej strony była to kolejna wizyta NBA w Londynie. Swoje robi skala rynku, chociaż należy podkreślić dwie rzeczy. Bogatą ofertę kulturalną i konstrukcję areny, w której miejsc „premium” jest sporo (dwa piętra sky-boxów, restauracje z widokiem na halę, a w przypadku meczów koszykarskich miejsca wokół parkietu).

Sukces sprzedażowy tkwi w odpowiedniej konstrukcji pakietów „VIP-Experience”. Są one niezwykle atrakcyjne przede wszystkim ze względu na możliwości kreowania wizerunku, rozbudowania bazy kontaktów i poznania wyjątkowych gości. Są to absolutnie unikalne atrybuty tych ofert, które nadają im stosowny prestiż i cieszą się powodzeniem mimo wysokich cen. W przypadku opisywanego wydarzenia goście posiadający najbardziej atrakcyjne wejściówki zyskali między innymi sposobność do poznania byłych zawodników NBA.

Po lewej stronie kosza znajduje się specjalnie wydzielona trybuna dla widzów poruszających się na wózkach inwalidzkich. W komfortowych warunkach mogli na niej zasiąść wraz ze swoimi opiekunami.

nba_parkiet.jpg

Wspomniałem również o widzach niepełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich. Niejednokrotnie zdarza się, że w wyniku ograniczeń obiektu bądź braku zaangażowania ze strony organizatora imprezy, przypadają im miejsca na uboczu z przeciętną perspektywą. Tym razem wraz ze swoimi opiekunami mogli zasiąść w specjalnie przygotowanej trybunie w niezwykle korzystnym położeniu. Została ona zmontowana i ulokowana w dolnej części trybun naprzeciwko ławki rezerwowych jednej z drużyn. Gdyby były to standardowe miejsca, do sprzedaży mogłoby trafić przynajmniej około 200 biletów w bardzo wysokiej kategorii. Wpływy z ich tytułu wyniosłyby w granicach 50-60 tysięcy funtów. W bilansie całego wydarzenia nie byłaby to oczywiście porażająca suma, jednak dla wielu organizacji tego typu gest stanowiłby wyrzeczenie.

Administracja NBA nie należy do najszczuplejszych, niemniej jakość świadczonych usług stoi na wysokim poziomie i z pewnością może być punktem odniesienia dla wielu innych organizacji. Jest również przykładem na to, że warto inwestować w profesjonalizm. Potwierdzeniem są liczni partnerzy, którzy dzięki takiemu podejściu odczuwają na każdym kroku, że ich środki wykorzystywane są w odpowiedni sposób.

Londyńskie refleksje

Standard

Ubiegły tydzień spędziłem w Londynie, gdzie miałem okazję uczestniczyć między innymi w europejskim spotkaniu NBA i konferencji połączonej z targami EAG International.

Kilka najbliższych postów powiązanych będzie zapewne z „londyńskimi” doświadczeniami. W trakcie przygotowań znajduje się publikacja na temat NBA Global, która jest pewnego rodzaju kontynuacją pracy sporządzonej przed rokiem. Przemyślenia chciałbym rozpocząć od wydarzenia EAG International. Od 2013 roku odbywa się ono cyklicznie, a jego tematyką jest organizowanie widowisk związanych z szeroko rozumianą rekreacją i rozrywką. Miejscem spotkania jest hala ExCel, co stwarza możliwość do organizacji zarówno seminariów jak i udostępnienia dziesiątek miejsc wystawowych.

Tegoroczna edycja przyciągnęła wiele firm specjalizujących się w uatrakcyjnianiu widowisk i przestrzeni, w których są one organizowane. Oprócz niezliczonej ilości propozycji typowo gadżeciarskich, mających bezsprzecznie zastosowanie w trakcie wielu imprez, znalazły się naprawdę ciekawe i innowacyjne rozwiązania choćby w zakresie bezgotówkowych rozliczeń na obiektach widowiskowo-sportowych. Goście przybywający z określonym celem zyskiwali niepowtarzalną okazję do przeprowadzenia rozmów biznesowych (były ku temu przygotowane specjalne strefy poza punktami wystawienniczymi) i zawarcia korzystnych umów.

Seminaria odnosiły się do wielu zagadnień. Pojawiły się tematy związane bezpośrednio z marketingiem, wyznaczaniem i realizowaniem celów biznesowych, ale poruszone zostały również między innymi aspekty opracowywania wewnętrznych regulaminów podczas imprez masowych, dbania o bezpieczeństwo w ich trakcie czy obejmowania ich uczestników grupowymi ubezpieczeniami. Wspomniany przekrój tematyczny miał jednak swoje uzasadnienie, ponieważ sporo uwagi poświęcone zostało aktywności klientów, a z mojej perspektywy stało się sednem.

Wykazano, że wiele projektów osadzonych zostało zbyt mocno w przestrzeni wirtualnej. Konsekwencją takiej polityki było marginalizowanie ich realnego oblicza, czego skutki uboczne dały się odczuć na niczym innym jak realizacji podstawowych celów. Jednym z prelegentów był dyrektor do spraw rozwoju projektów spółki We Do Digital, Scott Brown. WDD odpowiada za prowadzenie komunikacji (m.in. w mediach społecznościowych) dla centrów rekreacji i rozrywki. Na ich przykładzie inspirował do projektowania strategii komunikacyjnej w taki sposób, by wirtualne kanały komunikacji (i oferowane dodatkowe aplikacje) stanowiły uzupełnienie dla placówek funkcjonujących w rzeczywistości i przyczyniały się do ich rozwoju a nie stagnacji.

Nie mam złudzeń, że jest to również przestroga dla polskiego sektora sportu i rekreacji, który z pewnymi wyjątkami nie czerpie jeszcze w pełni z możliwości stwarzanych przez wirtualne kanały komunikacyjne na czele z mediami społecznościowymi. Nie są to jedynie narzędzia, które wypada posiadać. Trzeba nimi również odpowiednio zarządzać. Nie można zlekceważyć tym samym etapu projektowania strategii. W innym razie trudno będzie o osiągnięcie optymalnych wyników dla prowadzonych projektów.

Everybody Up!

Standard

Kibice NBA odliczają dni do rozpoczęcia kolejnych rozgrywek. O fakcie tym przypomina im minutowy spot “Everybody Up”, idealnie stanowiący odzwierciedlenie polityki prowadzonej przez ligę.

NBA odnosi się już na samym początku spotu do społeczności międzynarodowej, podkreślając jej integralną część z rozgrywkami. To ich kibice są bohaterami kolejnych sekund, bowiem oni czynią NBA absolutnie unikalnym produktem. Oczywiście swoje miejsce w materiale reklamowym znajdują główni autorzy nadchodzących emocji, czyli sami zawodnicy. Nie zostali jednak pominięci również trenerzy, sędziowie czy osoby odpowiedzialne za oprawę. Jest to w pełni świadome działanie, które umacnia relację pomiędzy nimi a ligą. Spot nabiera tempa wraz ze swoim biegiem. Towarzyszy temu narastanie emocji i odwoływanie się do wielkich chwil z przeszłości. Kombinacja ta doprowadza do pozytywnego odbioru. Na blisko trzy tysiące ocen przypada poniżej 30 negatywnych.


Gortat wśród bohaterów spotu

Kolejnym dowodem na silną pozycję zarówno sportową jak i wizerunkową Marcina Gortata jest jego obecność w spocie. Center, który drugi sezon z rzędu będzie reprezentował barwy Washington Wizards, znalazł się w materiale promocyjnym obok takich postaci jak Kobe Bryant, Lebron James czy były gwiazdor parkietów a obecnie ekspert telewizyjny Shaquille O’Neal.

WNBA na fali wznoszącej

Standard

W poprzedni weekend w nocy z piątku na sobotę dobiegł końca 18. sezon w historii ligi WNBA. Utrzymana została w nim tendencja wzrostowa rozgrywek na wielu płaszczyznach, co stanowi wielki sukces w obliczu stawianych przed nimi wyzwań.

WNBA była od samego początku swojego istnienia powiązana z ligą NBA, co stanowiło z jednej strony wielki atut, ponieważ otrzymywała solidne wsparcie wizerunkowe i czerpała ze zgromadzonej wiedzy w zakresie zarządzania wielkimi projektami. Relacja ta dostarczyła jednak przynajmniej kilka minusów, co uwypukliło się w ostatnich latach. Slogan „We Got Next”, który firmował WNBA w 1997 roku, jest poniekąd wciąż obecny, gdyż kobiece rozgrywki stanowią pewnego rodzaju platformę eksperymentalną dla nowych projektów (dedykowanych w przyszłości NBA). Za przykład może posłużyć umożliwienie lokowania reklam na strojach meczowych.

Analiza SWOT dla WNBAanaliza swat wnba

W przygotowanej analizie SWOT dla ligi WNBA można dostrzec problemy z kilku różnych grup. Niemal na każdym kroku przejawiają się powiązania pomiędzy WNBA a NBA, które w zależności od kontekstu wywołują określony stan. Rozgrywki NBA trwają od października do połowy czerwca, czyli są zdecydowanie dłuższe. Do tego większość drużyn rozgrywa około 100 meczów w sezonie (spotkania pre-season, regularna część rozgrywek i playoffs), co może powodować „nasycenie” dyscypliną. Dochodzą również niezwykle popularne rozgrywki uczelniane, których decydująca faza odbywa się na przełomie marca i kwietnia. NBA nakręca jednak projekt ligi żeńskiej. Jedną z inicjatyw jest konkurs drużyn podczas NBA All-Star Weekend, na którą składają się zawodnik drużyny NBA, zawodniczka drużyny WNBA i „emerytowany” zawodnik. Społeczność NBA docenia działania swojej „młodszej siostry”, o czym może świadczyć choćby niedawne zatrudnienie w sztabie szkoleniowym San Antonio Spurs doświadczonej koszykarki Becky Hammon.

Rozgrywki WNBA toczą się głównie w miesiącach letnich, co również trudno uznać za atut. Ich terminarz musi być dodatkowo modyfikowany, gdy odbywają się cykliczne imprezy jak mistrzostwa świata. Sprawia to, że zawodniczki muszą szukać sobie klubów na okres od października do maja, bowiem tak długa przerwa w rywalizacji odbiłaby się z pewnością na ich poziomie sportowym. Jako że w USA nie ma innych profesjonalnych lig koszykarskich, zatrudnienia szukają poza krajem. Trafiają głównie do klubów europejskich i sporadycznie azjatyckich, gdzie zazwyczaj odgrywają kluczowe role i budzą spore zainteresowanie. Tworzy to zatem unikalną drogę do globalizowania ligi. Model ten sprawdza się, ponieważ europejscy kibice śledzą następnie poczynania WNBA, mając magnes w postaci dobrze znanych sobie koszykarek. Cykl występów w Europie i WNBA bywa jednak bardzo eksploatujący, stąd rodzą się zagrożenia w aspektach dyspozycji i motywacji. Zawodniczki mogą być nieco zmęczone, a do tego nieco mniej sumiennie przykładać się do swoich obowiązków. Najsilniejsze europejskie kluby stanowią olbrzymią konkurencję, płacąc wysokie wynagrodzenia (zdarza się, że zawodniczka zarabia w Europie więcej niż wynosi całe salary cap drużyny WNBA).

Główne cele stawiane przez WNBA
wnba_cele

WNBA jest ligą dedykowaną w dużej mierze do kobiet, a co ważne powierzone zostały im kluczowe role w zarządzaniu rozgrywkami. Dzięki temu jest ona bardziej autentyczna, obiera zazwyczaj właściwe kierunki do rozwoju i aktywności społecznej. Sprawia również wrażenie świadomej swojego wizerunku, dzięki czemu modyfikuje swoje cele i priorytetowe działania adekwatnie do potrzeb. Z perspektywy relacji wewnątrz ligowych dowodami są dynamiczny wzrost salary cap, powrót do 12-osobowych kadr zespołów (przez pewien czas praktykowano zaledwie 11-osobowe kadry), natomiast z perspektywy zewnętrznej za przykład może posłużyć zabezpieczenie (i zarazem umocnienie) swojej pozycji w mediach poprzez odnowienie umowy z telewizją ESPN, która będzie obowiązywać do 2022 roku. Innym benefitem z tego tytułu jest uzgodnienie większej ilości czasu antenowego w prime time i transmisje z wybranych wydarzeń „około koszykarskich” (np. Draft) w głównym kanale.

Liga wyznaczyła sobie kilka priorytetowych działań, a część jest niejako kontynuacją dotychczas realizowanej polityki. Dla Prezydent WNBA Laurel J. Richie punktem wyjściowym są przyjazne stosunki ze Związkiem Zawodowym Koszykarek, bowiem udaje się unikać zapalnych sytuacji. Zdecydowanie łatwiej przychodzi osiąganie kompromisu niż w przypadku NBA, gdzie niemal przy każdym odnowieniu umowy CBA (ogólnych warunków, na jakich funkcjonuje liga) pojawia się w mniejszym lub większym stopniu widmo lockoutu. Ułatwia to fakt, że WNBA uniezależnia się finansowo. Przyczynia się do tego nie tylko wzrost wartości medialnej, ale również obrana strategia poszukiwania sponsorów. Czynione są starania, by do współpracy zachęcić firmy, które nie były zaangażowane w istotnym stopniu lub w ogóle w wspieranie NBA. Poprzez to mogą one przypisać projektowi WNBA wyższy priorytet, a w zamian otrzymać dodatkowe benefity. Takim przykładem jest firma telekomunikacyjna Boost Mobile, która posiada koneksje z NBA za sprawą aplikacji NBA Game-Time, jednak w przypadku WNBA posiada status głównego sponsora, zyskując w zamian m.in. powierzchnię reklamową na strojach wszystkich drużyn czy logo Weekendu Gwiazd.

Dla stabilności budżetu przełomowy był rok 2013, kiedy zostały podpisane bądź odnowione umowy sponsorskie ze wspomnianym wcześniej Boost Mobile, State Farm Insurance, Jamba Juice i Procter&Gamble. Partnerstwo pomiędzy ostatnią z firm a WNBA ma szczególny wymiar. P&G zyskało dostęp do rynku, na którym nie brakuje przedstawicieli grupy docelowej jego wiodących marek jak Secret, Tampax, Cover Girl czy My Black is Beautiful, wokół której zbudowana została społeczność. Pozytywne sygnały o przyzwoitej kondycji finansowej docierają również bezpośrednio z samych klubów. Chociaż nie ma jeszcze ostatecznych podsumowań sezonu 2014, szacuje się, że ponad połowa z ligowców osiągnie dodatni bilans.

Główne inicjatywy społeczne WNBA
wnba_glowne_inicjatywy_spoleczne

WNBA kładzie mocny nacisk na aspekty społeczne. Prowadzi kilka różnych akcji. Część z nich odpowiada aktywności NBA, ale niektóre są zupełnie unikalne. Wśród nich znajdują się WNBA Inspiring Women, WNBA Breast Health Awareness i najbardziej kontrowersyjna WNBA Pride, która skierowana jest do homoseksualnej społeczności ligi. Inicjatywa ta natrafiła na rzeszę przeciwników, ale WNBA chce autentycznie wyrazić wsparcie dla tej grupy, wiedząc, że jest częścią ligi. Niedawno doszło do głośnych oświadczyn pomiędzy dwiema zawodniczkami, co również odbiło się sporym echem. Głównym celem akcji jest promowanie poszanowania odmiennych poglądów. Obrazuje to też pewne trudności w budowaniu pozycji, z jakimi zmaga się liga. Mimo tego zamierza się trzymać planu, akceptując w założeniach, że wzrost ligi będzie mógł następować wolniej, ale będzie mu towarzyszyło przywiązanie do deklarowanych wartości.

Rozgrywki 2014 można uznać za sukces, bowiem WNBA mimo wspomnianych niepopularnych posunięć i naturalnych trudności związanych z zarządzaniem stosunkowo młodą ligą na tak konkurencyjnym rynku jak USA, utrzymała się na fali wznoszącej. Oglądalność Finałów w telewizji ESPN nie zbliżyła się wprawdzie do rekordu z 1998 roku, kiedy osiągnęła 1,4 mln, niemniej wszystkie trzy finałowe potyczki cieszyły się wyższą oglądalnością niż w poprzednim sezonie. Mecz numer dwa Finałów obejrzały w ESPN 763 tys. (0,5 US-rating). Dosyć wyraźnie wzrosła również średnia oglądalność meczów w playoffs z 200 tys. do 262 tys. Sport Media Watch ustalił również, że wpływ na dobrą oglądalność Finałów miała obecność w nich Brittney Griner i Eleny Delle Donne, czyli dwóch młodych gwiazd, co oznacza, że liga radzi sobie z wyraźnie zachodzącą zmianą pokoleniową.

Podtrzymany został jednocześnie trend wzrastającej widowni na trybunach. Średnia w regularnej części sezonu wyniosła 8 306 osób, co dało o 775 osób więcej na każdy mecz. Wśród drużyn najchętniej oglądane było Phoenix Mercury, które ostatecznie triumfowało w całych rozgrywkach. Średnia ilość widzów na jego spotkaniach wyniosła 9 557. Niewątpliwie wpływ miały na to między innymi wspomniana wcześniej Griner i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ligi Diana Taurasi, do której trafiła nagroda MVP. W gronie występowała również reprezentantka Polski, Ewelina Kobryn, która ostatni mecz finałowy rozpoczęła w wyjściowym ustawieniu.

srednia_frekwencja


WNBA (The Women’s National Basketball Association) jest zawodową koszykarską ligą kobiet w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Powołano ją w 1996 roku, a w czerwcu 1997 roku odbyła się inauguracja rozgrywek. Mecze rozgrywane są corocznie w okresie od maja do września. Liga zorganizowana jest na wzór NBA. Zmagania toczą się w dwóch konferencjach – Wschodniej i Zachodniej. W każdej z nich jest po sześć zespołów, poprzez co nie dalszego podziału na dywizje. W ramach regularnej części sezonu każda drużyna rozgrywa 34 spotkania, a po cztery najlepsze w swoich konferencjach otrzymują awans do playoffs. W 1. rundzie i 2. rundzie playoffs (półfinały i finał konferencji) zwycięzcą zostaje drużyna, która jako pierwsza wygra dwa spotkania. Ligowe Finały toczą się do trzech zwycięstw.

Medialny sukces campów Gortata

Standard

Marcin Gortat pochwalił się wynikami zwrotu mediowego w odniesieniu do przeprowadzonych przez niego tegorocznych campów. Według szacunków Pentagon Research wartość ekspozycji w telewizji przekroczyła ponad cztery miliony złotych, co jest fantastycznym wynikiem dla tego typu przedsięwzięcia.

Łączna wartość mediowa edycji Gortat Camp 2014 wyniosła 4 720 536 zł. Najwięcej ekspozycji zostało zanotowanych w dziedzinie “Outdoor/BTL”. Ich liczba wyniosła 705 156. Największym sukcesem jest bezwzględnie wartość ekspozycji w telewizji, których odnotowanych zostało 1 491.

 
Wartość ekspozycji w poszczególnych rodzajach mediów według Pentagon Research

wartosc_ekspozycji_gortat

Jedyny polski koszykarz występujący na parkietach NBA jest jedną z najbardziej charakterystycznych osobowości wśród sportowców. Kolejnym potwierdzeniem jego klasy i profesjonalizmu są odnotowane wyniki zwrotu mediowego. Uznanie budzi ich struktura, a w niej wartość przypadająca na telewizję. Oczywiście generuje ona największy zwrot, niemniej otrzymanie czasu antenowego jest zadaniem niezwykle wymagającym.

Co przyczynia się do powodzenia całego projektu w mediach? Gortat wyróżnia się na tle pozostałych polskich sportowców. Gdy podejmuje wraz ze swoim sztabem ludzi jakieś działanie, dba o jego „głębię”. Owszem, jest znakomitym koszykarzem i stanowi inspirację dla adeptów tej dyscypliny, ale stara się, by campy niosły za sobą uniwersalne wartości. Pomaga to w zwróceniu uwagi przez media na przeprowadzane akcje, ponieważ dostarczana jest pewna refleksja.

Gortat wpisuje się swoją postawą w wizję NBA, dla której istotne jest, by świat sportu przenikał się z istotnymi sprawami społecznymi. Jest również uczciwy względem swoich partnerów biznesowych, oferując im wyrazistą formę współpracy. Elementy te przekładają się zarówno na sposób postrzegania jego osoby jak i jego projektów,  dzięki czemu spotykają się one z wielkim zainteresowaniem mediów.

Gratulacje Becky! Gratulacje NBA!

Standard

NBA udowodniła po raz kolejny, że jest ligą łamiącą bariery. Aktualny mistrz, San Antonio Spurs, ogłosił włączenie do sztabu szkoleniowego Becky Hammon. Co więcej, dokonał tego osobiście sam trener Gregg Popovich, uchodzący za jednego z najlepszych specjalistów w fachu.

Gratulacje dla ligi NBA i San Antonio Spurs za kolejny dowód, że składane równościowe deklaracje są respektowane i idą za nimi konkretne przełomowe działania. Gratuluję również wyróżnienia Becky, którą miałem okazję poznać i obserwować na żywo w trakcie kariery koszykarskiej podczas euroligowych zmagań.

Cieszy jeszcze jedna rzecz, a mianowicie sposób w jaki opinia publiczna przyjęła tę wiadomość. Owszem podkreśla się fakt, że w tak męskiej lidze, jaką jest NBA znalazło się miejsce dla kobiety, ale mówi się przede wszystkim o jej koszykarskim zmyśle i umiejętnościach komunikacyjnych, które pozwolą na dalszy wzrost zespołu. Ja jestem również przekonany, że ta decyzja okaże się korzystna z perspektywy całej organizacji.

*zdjęcie: WNBA/Facebook

Sportowcy-instytucje poszukiwani

Standard
Jednym z wyzwań dla polskiego sportu jest zwiększenie udziału poszczególnych zawodników w budowaniu całościowego wizerunku klubu, ligi i w dalszej konsekwencji całej dyscypliny. Jest co najmniej kilka obszarów, w których pozostaje wiele do zrobienia. Wyróżniłbym przede wszystkim komunikację i oddziaływanie na lokalne społeczności.
 
Są to dwa niezwykle istotne elementy, które w znaczącym stopniu mogą wpływać na odbiór danego sportowca. Nie brakuje przykładów dokumentujących płynące z tego tytułu korzyści. Rozciągają się one nie tylko na adresatów tych aktywności, ale w dużej mierze na samego zawodnika. Rośnie jego wizerunkowa wartość, co ułatwia pozyskanie indywidualnych sponsorów i otwiera nowe możliwości w karierze sportowej. Dotyczy to w pierwszej linii dyscyplin, w których panuje olbrzymia konkurencja, a na rynku znajduje się szereg zawodników o zbliżonych umiejętnościach i podobnym potencjale. Wówczas wpływ na decyzję o zatrudnieniu mają dodatkowe czynniki.
 
Nie wydaje mi się, żeby były to odkrywcze stwierdzenia. Nie potrafię jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kluby i sponsorzy nie przykładają do tego dużej wagi? Kluby powinny zachęcać i inspirować swoich pracowników do podejmowania własnych inicjatyw, bowiem bezpośrednio będą czerpały z tego korzyści. Powinny również wspierać takie działania poprzez organizację tematycznych szkoleń, by pomóc w osiągnięciu zamierzonych celów. Swoją rolę odgrywają również sponsorzy. To oni rozdają karty, dlatego mają pełne prawo oczekiwać zaangażowania od swojego partnera.
 
W minioną środę odbył się siatkarski camp Marcina Możdżonka, mimo iż uczestniczy w zgrupowaniu siatkarskiej reprezentacji Polski. Warto podkreślić, że jest to kontynuacja inicjatywy zapoczątkowanej przez niego przed kilkoma laty. Wzorem do naśladowania jest Marcin Gortat, którego kolejne edycje campów cieszą się nieustająco potężnym zainteresowaniem. Są jednak dziesiątki zawodników, nie podejmujących żadnego wysiłku, by wykorzystywać swoją rozpoznawalność do oddziaływania na wybrane społeczności.
 

Istnieje wiele dyscyplin, w których intensywność meczów i treningów pozwoliłaby na podejmowanie systematycznych działań – np. przez cały sezon. Największym wyzwaniem zdaje się wyzwolenie chęci przez samych zawodników (i innych osób działających w organizacjach sportowych), by nie ograniczać się do swoich podstawowych obowiązków. Nie wiąże się to z wysokimi kosztami, co więcej, w wielu przypadkach pozbawione jest jakichkolwiek nakładów finansowych, a jedynymi inwestycjami są poświęcenie czasu na zrozumienie sensu takich działań i na ich realizację. Założę się, że bilans będzie dodatni!

Najcenniejszy jest czas

Standard

Niedawno proponowałem, by na moją publikację „Budowanie międzynarodowej marki sportowej na podstawie projektu NBA Global” spojrzeć przez pryzmat polskich organizacji sportowych. Zawarte zostały w niej bowiem uniwersalne praktyki, które mogą również oddziaływać na wzrost organizacji działających na zdecydowanie mniejszą skalę. Sporo miejsca poświęciłem w pracy „osobistemu doświadczeniu”, czyli wszelkim formom bezpośredniego kontaktu z ligą i sprzężeniu zwrotnemu, jakie powoduje ten rodzaj aktywności.

W planach miałem wprawdzie poruszenie innego tematu, ale dosyć spontanicznie nasunęły się refleksje względem „osobistego doświadczenia”. Mieszkam w Krakowie, a wracając do domu zauważyłem billboard zapraszający na mecze żużlowe klubu Wanda. Nie tylko ja zwróciłem z resztą uwagę, ale również kilka osób czekających na przystanku. Jedna z pań wykonywała nawet telefon, informując swojego rozmówcę o istnieniu żużla w Krakowie i próbując go zachęcić do wyjścia na najbliższy występ zespołu.

Postanowiłem, że po powrocie do domu sprawdzę, czy klub prowadzi inne akcje zorientowane na pozyskanie widzów. Niestety, nie udała mi się ta sztuka, nad czym ubolewam. Billboard? Owszem, przyciągający wzrok i dobrze ulokowany. Dowiedziałem się z niego sporo. Poznałem sponsorów (gratulacje dla osób odpowiedzialnych w Wandzie za ich pozyskanie na trudnym rynku), ale jak wspomniałem, ubolewam, że nie stanowi jedynie uzupełnienia akcji prowadzonych przez klub.

Są wakacje. Mnóstwo osób poszukuje atrakcji w mieście. To stwarza dodatkowe okazje na pozyskanie partnerów i dotarcie do potencjalnych widzów poprzez bezpośredni kontakt. Jest on niezwykle ważny, bowiem jest zdecydowanie bardziej zobowiązujący. Gdy osobiście zaprosimy na jakieś wydarzenie i pokażemy naszą pasję, wówczas uzyskamy efekt silniejszy niż jakakolwiek reklama.

Zachęcam kluby do osobistego kontaktu ze swoimi aktualnymi i potencjalnymi kibicami. Poświęcając swój czas dacie im odczuć, że są dla was ważni. W tym momencie przywołam jeszcze raz przykład ligi NBA, która rozumie, że mimo swojej pozycji, to ona musi wyjść do publiczności, by ona chciała wrócić i być lojalna.

Polecam: Budowanie miedzynarodowej marki sportowej na podstawie projektu NBA Global