Elastyczność jest zaletą

Standard

Czy jest logiczne, że wejściówka na najbardziej komfortową część sektora kosztuje tyle samo co na miejsce z przysłaniającą widok barierką, na którym widz zmoknie w przypadku deszczu? Raczej nie, ale posiadanie elastycznej oferty sprzedaży biletów to zdecydowanie coś więcej.

Ostatnio skupiłem się na jakości systemów rezerwacyjnych i zawartych w nich informacji. Tym razem chciałbym poruszyć kwestię ceny biletu w odniesieniu do miejsca.

Na wstępie pod lupę wziąłem ekipę z NBA New York Knicks, która występuje w słynnej Madison Square Garden. Klub, mimo stosunkowo słabych wyników sportowych w ostatnich latach, niezmiennie notuje w pełni satysfakcjonujące przychody z tytułu sprzedaży biletów. W swoim systemie rezerwacyjnym posiada około 200 kategorii biletowych. W wielu przypadkach pojawia się różnica zaledwie dolara, ale nie bierze się ona znikąd. Dla przykładu najtańszy bilet kosztuje 27 USD (na wybrany mecz, który poddałem analizie), natomiast najdroższy około 1200 USD. Przepaść jest ogromna, ale ma to swoje uzasadnienie i niesie ze sobą korzyści.

wykres_profity

Na podstawie tego przykładu wyszczególniłem cztery główne korzyści. Przede wszystkim płaci się za rzeczywistą wartość miejsca, bo nawet jeśli są one usytuowane w tym samym sektorze, to przecież komfort obserwowania wydarzeń może być zupełnie inny. Po drugie, grono potencjalnych odbiorców jest bardzo szerokie. Z jednej strony dostępna jest ekskluzywna oferta, a z drugiej gwarantuje się dostęp do widowiska osobom o przeciętnych zarobkach. Podejście to pozwala również na łatwe modyfikacje oferty. Celem takiej praktyki jest zminimalizowanie pustych miejsc podczas wydarzenia. Prostą zależnością jest wpływ na jego wynik finansowy. W tym kontekście warto również pamiętać o pośrednim przełożeniu. Dane o frekwencji na trybunach są argumentami w rozmowach z partnerami jak reklamodawcy bądź inni usługodawcy (np. firmy cateringowe) działający na terenie obiektu imprezy w trakcie jej przebiegu.

W ujęciu teoretycznym cena biletu jest wynikiem kilku zmiennych, na które składają się zakładany zysk, koszty biletowe (opłaty związane z dystrybucją czy drukiem), koszty marketingowe wydarzenia, koszty związane z organizacją wydarzenia, dostępna ilość miejsc dla widzów i założenia w kontekście wypełnienia trybun. Elementy te pozwolą na wyliczenie średniej ceny, stanowiącej bazę do wydzielenia biletów w różnych kategoriach cenowych.

Wpływy z tytułu biletów powinny nie tylko bilansować koszty związane z organizacją i promocją wydarzenia, ale również stanowić zysk. Oszacowanie wypełnienia trybun jest aspektem pozwalającym na optymalizację wydatków. Tego typu przykłady obserwujemy na części stadionów piłkarskiej Ekstraklasy, na których co najmniej około połowa miejsc pozostawała wolna. Poprzez to podczas większości meczów zamkniętych jest kilka sektorów (np. trybuny na piętrze czy miejsca o najmniej atrakcyjnym widoku), by skumulować widzów i zredukować wydatki na zabezpieczenie imprezy.

Jest to rozwiązanie w pełni uzasadnione, ale tak jak należy dbać o optymalizację kosztów, tak celem powinno być gromadzenie jak największej widowni podczas wydarzenia. W tym momencie powraca temat właściwego dopasowania ceny do oferty, jej elastyczności i zróżnicowania cen. Dokonując dużego uproszczenia, w ofercie zazwyczaj znajdują się bilety w trzech progach cenowych odpowiadające zapotrzebowaniu określonych grup. Wiąże się to również z planowaniem ulokowania widzów na obiekcie.

Bilety o średniej cenie trafiają do osób mocno związanych z organizacją, które regularnie zasiadają na trybunach i mają w swoim budżecie zarezerwowane środki na nieco większy wydatek. Kolejny segment dotyczy biletów z najniższych kategorii cenowych. W tym przypadku szczególnie w polskich warunkach można wyróżnić dwie podgrupy. Są to kibice określani jako ultrasi, dla których aktywne uczestnictwo w widowisku jest kwestią nadrzędną, natomiast w drugim koszyku są osoby okazjonalnie przychodzące na obiekt. Oprócz tego oczywiście dostępne są bilety z najwyższej kategorii cenowej.

Na tej podstawie możliwe jest stworzenie przemyślanego planu zapełniania trybun. Elementy składowe są różnorakie, a mieszczą się w nich systemy lojalnościowe (bilety o średniej cenie dla opisanej grupy wiernych kibiców muszą charakteryzować się „rozsądną” ceną, a zarazem dawać odpowiednią satysfakcję z oglądania widowiska) czy aspekty wizerunkowe. Pamiętam, że w przeszłości strategiczny sponsor jednego z klubów, w którym pracowałem, życzył sobie, by trybuny zapełniały się szczególnie w miejscach najczęściej ujmowanych na fotografiach prasowych. Tworzyło to odpowiedni komunikat o atrakcyjności widowiska.

Na większość aspektów staram się spoglądać z perspektywy polskiej sytuacji. Poprzez to pojawia się pytanie, czy za sprawą większej elastyczności nie nastąpiłoby obniżenie wpływów? Nie widzę wielu argumentów do obaw. W systemach amerykańskim czy brytyjskim największej elastyczności podlegają bilety pierwotnie najtańsze. W sytuacji mniejszego popytu są one przecenione, by zniwelować straty z tytułu niesprzedanego miejsca. Tylko pozornie wiąże się to z mniejszym zarobkiem. Bilety te trafiają często do osób, które na trybunach zasiadają po raz pierwszy bądź są w ograniczonym stopniu zainteresowane samym wydarzeniem z perspektywy rywalizacji sportowej, ale chciałyby poczuć jego atmosferę. Jednocześnie są one skłonne do jednorazowych wydatków przykładowo na pamiątki czy produkty spożywcze. To wszystko wlicza się w bilans imprezy.

Sprzedaż biletów na pojedyncze wydarzenia odbywa się w naszych realiach z maksymalnie kilku tygodniowym wyprzedzeniem. Dzięki temu w pełni możliwe jest ocenienie popytu. Niewątpliwie można wskazać z góry piłkarskie szlagiery, niemniej na początku sezonu nie jesteśmy w stanie przewidzieć osiąganych wyników. Jeśli będzie to hit, a gospodarz przystąpi do niego jako lider rozgrywek, wówczas odnotowane będzie jeszcze większe zainteresowanie, a bilety elastyczne cenowo będą mogły zostać wycenione zdecydowanie wyżej. I pewnie nie będzie to różnica o rozmiarach jak w przypadku ceny biletu lotniczego w powszedni dzień a poprzedzający święta, to pojawi się okazja do wyznaczenia ceny optymalnej.

Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?

Standard

Za nami decydująca faza rozgrywek NBA. Jest to idealna okazja, by przyjrzeć się bliżej projektowi globalnej ekspansji ligi i przewidzianej w niej roli dla Europy. Zachęcam do zapoznania się z publikacją mojego autorstwa „Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?”, w której staram się udzielić odpowiedzi na to pytanie.

 Publikacja dostępna jest po kliknięciu na poniższy obrazjaka_jest_miedzynarodowa_ikona

Od ostatniej wizyty NBA na Starym Kontynencie minęło pół roku. W styczniu w londyńskiej o2 Arenie odbyło się spotkanie w ramach regularnej części rozgrywek pomiędzy Milwaukee Bucks a New York Knicks. Wydarzenie to natrafiło na olbrzymie zainteresowanie, czego przykładem było między innymi rekordowe tempo sprzedaży biletów.

W publikacji „Jaka jest międzynarodowa przyszłość NBA?” powróciłem do styczniowych wydarzeń, odnosząc się do kwestii organizacji spotkania. Starałem się tego dokonać na różnych płaszczyznach, osadzając relację z perspektywy realizacji biznesowych celów NBA, ale również  realnego wpływu wydarzenia na lokalną społeczność, europejskich kibiców jak i media.

Wobec tego sporo uwagi poświęciłem imprezom towarzyszącym na czele z fantastyczną inicjatywą NBA Junior, do której zaangażowanych zostało 30 londyńskich szkół, a finał akcji miał miejsce w przeddzień meczu.

Niebagatelną rolę w udzieleniu informacji o międzynarodowej przyszłości NBA odegrał senior Maik Matischak, z którym miałem okazję porozmawiać i dopytać choćby o selekcję drużyn do globalnych meczów, kryteria stawiane organizatorom, sposób ich wyboru czy motywacji ligi do podróży poza Stany Zjednoczone i Kanadę.

Mam nadzieję, że forma publikacji przypadnie do gustu i będzie to ciekawa lektura dla wszystkich, którzy interesują się rozgrywkami NBA, funkcjonowaniem globalnych instytucji i zarządzaniem w sporcie.

*****
Finały NBA 2015 transmitowane były do 215 krajów. Przekaz docierał do nich w 47 językach. Nie zabrakło międzynarodowych akcentów również w trakcie sportowej rywalizacji. Europę reprezentowali Timofey Mozgov (Cleveland Cavaliers/Rosja) i Ognjem Kuzmic (Golden State Warriors/Serbia), Amerykę Południową Anderson Varejao (Cleveland Cavaliers/Brazylia) i Leandro Barbosa (Golden State Warriors/Brazylia), Australię Andrew Bogut i Matthew Dellavedova (Golden State Warriors/Australia), natomiast Afrykę Festus Ezeli (Golden State Warriors/Nigeria).

Wzorce z NBA

Standard

Dlaczego baza kibiców NBA jest szeroka i różnorodna, a liga błyszczy na rynku medialnym? Odpowiedź można byłoby zamknąć w dwóch słowach: szacunku i profesjonalizmie. Ja wybrałem trzy przykłady, które są tego odzwierciedleniem.

Niedawno byłem zainteresowany uzyskaniem pewnych informacji od Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie, w związku z czym zwróciłem się drogą mailową do sekretariatu z prośbą o udostępnienie informacji lub kontaktu do osoby odpowiedzialnej. Kilka dni później ponowiłem zapytanie, które skierowałem bezpośrednio do jednego z pracowników, posiadającego kompetencje do komunikowania się z podmiotami zewnętrznymi. Minęło półtora miesiąca, ale nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. W tym samym czasie nawiązywałem kontakty z przedstawicielami NBA w związku z przygotowywanym przeze mnie projektem i obecnością w Londynie. Każdorazowo otrzymywałem odpowiedzi w ciągu maksymalnie dwóch dni (nawet w przypadku weekendu!), a kiedy kontakt dotyczył bezpośrednio organizowanych eventów i możliwości wzięcia udziału w nich, za co odpowiadała agencja Pitch, wiadomość zwrotna docierała każdorazowo w przeciągu dwóch godzin.

W przeddzień meczu odbył się trening w ramach inicjatywy NBA Cares, który poprowadzili przedstawiciele Milwaukee Bucks i New York Knicks. Wzięli w nim udział również przedstawiciele Olimpiad Specjalnych, integrując się ze swoimi w pełni sprawnymi rówieśnikami.

nb_cares.jpg

Przytoczona przeze mnie historia jest tylko jednym z przykładów profesjonalizmu osób pracujących dla NBA w Europie. Chciałbym jeszcze przytoczyć dwie pozytywne praktyki, jakie mogłem po raz kolejny zaobserwować. Są one w pewien sposób ze sobą powiązane, chociaż częściowo dotyczą nieco innych aspektów. Wspólnym mianownikiem jest dla nich szacunek wobec swoich sympatyków, na których składają się osoby o różnych profilach. W powstającej dużej publikacji na temat NBA Global poświęcę temu również nieco uwagi, a teraz skupię się na widzach VIP-owskich i niepełnosprawnych.

Sprzedawanie najdroższych miejsc na widowiska jest wymagającym zadaniem, co możemy zaobserwować na przykładzie wybudowanych w ostatnich latach obiektów w Polsce. Sprawę ułatwia fakt, gdy mamy do czynienia z imprezami o charakterze „niepowtarzalnym” (np. mistrzostwa świata, pojedynczy koncert artysty o światowej sławie), lecz poziom trudności wzrasta w przypadku wydarzeń o charakterze sezonowym (np. rozgrywki piłkarskie). Mierzą się z tym kluby w lidze NBA. Każdy z jej uczestników występuje przynajmniej w około 40 spotkaniach przed własną publicznością w trakcie rozgrywek. Oczywiście europejski mecz był rarytasem, ale z drugiej strony była to kolejna wizyta NBA w Londynie. Swoje robi skala rynku, chociaż należy podkreślić dwie rzeczy. Bogatą ofertę kulturalną i konstrukcję areny, w której miejsc „premium” jest sporo (dwa piętra sky-boxów, restauracje z widokiem na halę, a w przypadku meczów koszykarskich miejsca wokół parkietu).

Sukces sprzedażowy tkwi w odpowiedniej konstrukcji pakietów „VIP-Experience”. Są one niezwykle atrakcyjne przede wszystkim ze względu na możliwości kreowania wizerunku, rozbudowania bazy kontaktów i poznania wyjątkowych gości. Są to absolutnie unikalne atrybuty tych ofert, które nadają im stosowny prestiż i cieszą się powodzeniem mimo wysokich cen. W przypadku opisywanego wydarzenia goście posiadający najbardziej atrakcyjne wejściówki zyskali między innymi sposobność do poznania byłych zawodników NBA.

Po lewej stronie kosza znajduje się specjalnie wydzielona trybuna dla widzów poruszających się na wózkach inwalidzkich. W komfortowych warunkach mogli na niej zasiąść wraz ze swoimi opiekunami.

nba_parkiet.jpg

Wspomniałem również o widzach niepełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich. Niejednokrotnie zdarza się, że w wyniku ograniczeń obiektu bądź braku zaangażowania ze strony organizatora imprezy, przypadają im miejsca na uboczu z przeciętną perspektywą. Tym razem wraz ze swoimi opiekunami mogli zasiąść w specjalnie przygotowanej trybunie w niezwykle korzystnym położeniu. Została ona zmontowana i ulokowana w dolnej części trybun naprzeciwko ławki rezerwowych jednej z drużyn. Gdyby były to standardowe miejsca, do sprzedaży mogłoby trafić przynajmniej około 200 biletów w bardzo wysokiej kategorii. Wpływy z ich tytułu wyniosłyby w granicach 50-60 tysięcy funtów. W bilansie całego wydarzenia nie byłaby to oczywiście porażająca suma, jednak dla wielu organizacji tego typu gest stanowiłby wyrzeczenie.

Administracja NBA nie należy do najszczuplejszych, niemniej jakość świadczonych usług stoi na wysokim poziomie i z pewnością może być punktem odniesienia dla wielu innych organizacji. Jest również przykładem na to, że warto inwestować w profesjonalizm. Potwierdzeniem są liczni partnerzy, którzy dzięki takiemu podejściu odczuwają na każdym kroku, że ich środki wykorzystywane są w odpowiedni sposób.

Działać z przesłaniem cz. 2, czyli oddziaływanie na lokalne społeczności

Standard

Kontynuuję postulat, że sektor sportu nie powinien pozostawać bezrefleksyjny wobec problemów społecznych. W ostatnim poście skupiłem się na ogólnym wyborze priorytetowych obszarów, a tym razem spojrzę na temat z perspektywy regionalnej.

Oczywiste jest, że nie wszystkie podmioty z sektora sportu mają możliwość i siłę oddziaływania w skali ogólnokrajowej (lub w pewnych przypadkach globalnej). Funkcjonują niemniej w swoich społecznościach lokalnych, w których zapewne istnieje możliwość znalezienia specyficznych problemów społecznych pochodzących z zaproponowanych przeze mnie priorytetowych obszarów. Jestem mieszkańcem Krakowa, poprzez co na jego przykładzie chciałbym ukazać, że możliwe jest w bardzo prosty sposób znalezienie pola do podjęcia aktywności.

Opis stanu

Kraków jest miastem skrajności. Chciałby się stać stolicą polskich biegów, umieszczając w swoim kalendarzu imprez między innymi Cracovia Maraton, Bieg Trzech Kopców czy Kraków Business Run. Cieszą się one olbrzymią popularnością wśród sympatyków dyscypliny. Niejako przeciwstawny temu jest stan powietrza w mieście. Osławiony smog był jednym z głównych tematów wyborów samorządowych, bowiem niepodjęcie radykalnych działań na rzecz poprawy jakości powietrza może doprowadzić do dramatycznych konsekwencji w niedalekiej przyszłości. Mieszkańcy miasta opowiedzieli się w referendum za budową ścieżek rowerowych, miejska komunikacja należy do najbardziej nowoczesnej w kraju, a na obrzeżach miasta powstały parkingi „park and ride”. Tymczasem nieustannym problemem są korki i skala wykorzystania samochodów, których przypada niemal 500 na 1000 mieszkańców.

Obszary do podjęcia aktywności

Promowanie zrównoważonego transportu

Gdyby udało się ograniczyć ruch samochodów w centrum miasta o choćby 20%, niewątpliwie przyniosłoby to szereg korzyści. Zmniejszyłyby się korki, dzięki czemu stopniałby czas przejazdu. Miałoby to również pozytywny wpływ na powietrze, które jest mocno zanieczyszczane podczas emisji spalin przez pojazdy przebywające w korku. Nierealne jest przekonanie, by wszyscy użytkownicy aut przesiedli się do komunikacji miejskiej czy na rowery. Są jednak idee, których zastosowanie mogłoby przynieść nie tylko pozytywny wydźwięk dla ogółu. Jedną z nich jest carpooling, czyli wspólne przejazdy. W Krakowie działają firmy, które promują to rozwiązanie wśród swoich pracowników. Nie jest ono jednak z pewnością wykorzystywane jeszcze na miarę swojego potencjału.

Wymiana pieców węglowych

Jest to wielkie wyzwanie, z którym muszą się zmierzyć mieszkańcy i władze miasta. Samorządowy pracują nad rozwiązaniami, mającymi usprawnić podział środków przeznaczonych na dofinansowania. Na finiszu poprzedniej kadencji radni poddali pod dyskusje kilka ciekawych propozycji, które mogłyby uelastycznić system zachęt. Oprócz zaangażowania ze strony miasta, z pomocą przychodzą również dystrybutorzy ekologicznych urządzeń grzewczych. Do swoich obowiązków wpisują formalności związane z wymianą urządzenia i pozyskaniem dofinansowania. Oczywiście sprawa nie jest prosta, co ma swoje podłoże w niczym innym jak ograniczonych środkach na dofinansowania. Nie ma jednak wątpliwości, że jest również grupa osób bagatelizująca problem, dlatego trzeba zwracać na niego uwagę. W tej sprawie można jedynie pozornie zaoszczędzić, gdyż brak radykalnych zmian może doprowadzić aglomerację do poważnych (i kosztownych) problemów.

Paletę uzupełnia propozycja działań do dzieci i młodzieży. W poprzednich punktach wymienione zostały działania proekologiczne, które będą mieć tylko wtedy sens, gdy następne pokolenia będą rozumiały ich istotę. Osadzenie takich działań w realiach krakowskich powinno być łatwiejsze, czego przesłanek można się doszukiwać w dotychczasowej postawie wielu mieszkańców. W ostatnich latach nie brakowało inicjatyw z ich strony (czasami wręcz przesadnych), nakłaniających do zrównoważonego rozwoju całego miasta. Jest co najmniej kilkanaście obszarów, na które pożądane byłoby skierowanie uwagi najmłodszych i zakorzenienie w nich odpowiedniego nastawienia.

Co łączy te propozycje? Na pewno są spójne, ponieważ mają temat przewodni. Po drugie, wszystkie pozwalają organizacji na mądre wzmocnienie swojej marki, pozyskanie partnerów i pogłębienie relacji z sympatykami poprzez wartościowe działania angażujące. Godny podkreślenia jest aspekt partnerstwa. Zainteresowanie wspomnianymi problemami mogłoby być atrakcyjne ze strony sektora publicznego jak i prywatnego. Mogłoby być ono przełożone na większe wpływy do budżetu – bezpośrednio i pośrednio, ponieważ poszerzanie sieci partnerów otwarłoby również nowe możliwości uatrakcyjniania organizowanych wydarzeń. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak nadanie sobie określonej roli społecznej i reprezentowanie uniwersalnych wartości istotnych z perspektywy całej społeczności.

Działać z przesłaniem

Standard

Należę do grona osób, które uważają, że sport nie powinien pozostawać bezrefleksyjny wobec problemów społecznych. Tym samym zdecydowałem się na wybór trzech tematów. W mojej opinii są to priorytety, w które powinni się zaangażować zawodnicy i wszelakie instytucje działające w obrębie sportu.

1. Promowanie zdrowego trybu życia

W przestrzeni polskiego sportu znajdziemy oczywiście sportowców promujących zdrowy tryb życia, ale zdecydowanie brakuje zaangażowania ze strony dużych instytucji jak kluby czy związki. Tymczasem to przede wszystkim one mają możliwość do systematycznego promowania odpowiednich wartości. Nie można pominąć dziesiątek oddanych trenerów personalnych, którzy wpływają na swoje społeczności. Trudno porównać zasięg ich działalności i moc oddziaływania do klubów z rozgrywek drużynowych, występujących co tydzień dla kilku bądź kilkudziesięciu tysięcy kibiców i posiadających sposobność wysyłania komunikatów za pośrednictwem swoich mediów do jeszcze bardziej okazałej grupy.

Problem nie jest błahy. Najlepszym dowodem na to jest sprawa otyłości, która jest od co najmniej 20 lat dokładnie monitorowana. Niestety wyniki każdych kolejnych kompleksowych badań przerażają w coraz większym stopniu. 20% Polaków jest otyłych, a wśród uczniów wartość ta jest jeszcze wyższa. Blisko 30% chłopców w wieku wczesno i średnioszkolnym zmaga się z nadwagą. Konsekwencje tego są już teraz odczuwalne, a jeśli negatywny trend nie zostanie choćby zatrzymany, będą one jeszcze poważniejsze. W coraz większym stopniu będą się przekładać nie tylko na osoby zmagające się z problemem, ale i całe społeczeństwo, które będzie partycypować w ponoszonych kosztach na różnych płaszczyznach.

2. Zachęcanie do profilaktyki

Niewiele jest grup zawodowych, których zdrowie podlega równie szczegółowemu monitoringowi jak profesjonalnych sportowców. W ostatnich latach nie brakowało przypadków, kiedy taka kontrola pozwoliła na rozpoznanie choroby we wczesnym stadium i podjęcie skutecznej terapii. Sportowcy mogą być zatem w tym względzie bardzo wiarygodni. Kto może lepiej przekonać niż oni, że warto poświęcić nieco czasu na przeprowadzenie badań, które mogą uratować życie?

3. Przemoc w szkole i sieci

Zjawisko “hejtowania” jest znakomicie znane sportowcom. Muszą się z nim nieustannie zmagać. Są osobami o ukształtowanym charakterze, a do tego mogą liczyć na wsparcie profesjonalistów, którzy mają wiedzę, w jaki sposób należy sobie radzić z takimi sytuacjami. Okoliczności te predestynują sportowców, by poruszać ten niezwykle istotny temat.

Jak wynika z tegorocznego raportu Ośrodka Rozwoju Edukacji blisko połowa uczniów szkół podstawowych zmaga się z obrażaniem przez kolegów. Bardzo podobnie kształtuje się wskaźnik dla gimnazjalistów. Wśród nich uwypukla się zjawisko cyberprzemocy. Aż 15,9% uczniów na tym poziomie edukacji padło ofiarami agresywnych zachowań w sieci ze strony swoich rówieśników. W moim odczuciu są to wystarczające argumenty, by potraktować problem z pełną powagą i zwrócić na niego większą uwagę.


Zaproponowałem trzy uniwersalne obszary, na które sektor sportu może z powodzeniem oddziaływać. Niedługo postaram się podać kilka przykładów z perspektywy regionalnej.

Wielkie efekty przy niewielkim wysiłku

Standard

Większość wydarzeń toczy się według określonych zasad, co wymaga przygotowań ze strony ich organizatorów i uczestników. W ich trakcie warto zadbać o skuteczny przekaz komunikatów. Warto wówczas skorzystać z elementów visual management, które ułatwią dotarcie do wzrokowców.

Niedawno Premier Ewa Kopacz przekonała się o specyfice niemieckiego protokołu dyplomatycznego. Przy tej okazji zdziwiła mnie wypowiedź jednego z przedstawicieli dyplomacji, który przyznał, że w wyjątkowych sytuacjach rozrysowuje się przebieg ceremonii. Nie bez przypadku zaakcentowałem określenie wyjątkowy, ponieważ dokonywanie odpraw przy wykorzystaniu tablic wydaje się z mojej perspektywy działaniem standardowym. Nie pochłania ono wiele czasu, natomiast zdecydowanie ułatwia zaprezentowanie planu i dotarcie z komunikatem do docelowego odbiorcy.

W dzisiejszych czasach większość medialnych wydarzeń toczy się według określonego scenariusza. Nie ma znaczenia, czy jest to spotkanie na szczeblu dyplomacji międzynarodowej, wydarzenie kulturalne czy event sportowy. Każdemu z nich przewidziane są określone normy, a niedostosowanie się do nich będzie komentowane jako wpadka lub czysty nieprofesjonalizm. W obszarze sportu mamy do czynienia wielokrotnie z sytuacjami, kiedy od uczestników wymaga się określonych zachowań. Przykładem mogą być dekoracje zwycięzców czy powitania zawodników przed każdymi zmaganiami.

Odpowiednie przygotowanie do wydarzenia świadczy o profesjonalizmie. Ten ma swoją wagę w sporcie, bowiem oddziałuje na wizerunek, za którym idą wymierne korzyści finansowe. Jest również formą szacunku wobec partnerów – szczególnie tych medialnych, którzy uruchamiając mechanizm promocji wydarzenia narzucają mu określone ramy czasowe.

Jak skutecznie dotrzeć do odbiorców? Przede wszystkim należy pamiętać, że istnieją różne typy osobowości. W największym uogólnieniu występują słuchowcy (najłatwiej zapamiętują przez słuchanie i rozmowę), wzrokowcy (przez szeroko rozumianą ilustrację) i kinestycy (przez praktykę). Gdybyśmy zapytali kilka osób o ulubioną formę przyswajania informacji, zapewne część nie potrafiłaby jej wskazać. Nie mamy też przecież możliwości organizowania kilkudziesięciu indywidualnych spotkań, dlatego zwołanie jednego meetingu, który będzie miał szansę dotarcia do osób o różnych typach osobowości, jest słusznym posunięciem.

Załóżmy, że prowadzimy odprawę dla osób odpowiedzialnych za organizację wydarzenia z odbywającego się na stadionie piłkarskim. Miejscem ich działania jest obszar wokół boiska. Idealną lokalizacją do omówienia realizacji powierzonych im obowiązków byłoby miejsce, w pobliżu którego będą się docelowo znajdować pracownicy. Jeśli nie ma takiej możliwości, powinniśmy przynajmniej pomyśleć o innej lokalizacji, z której będziemy widzieć miejsce wykonywania obowiązków. Skorzystajmy z tablicy. Na jednej części wypiszmy zadania i przypiszmy do nich określone osoby. Jeśli mamy zobowiązania czasowe, zaznaczmy je. Na drugiej części zilustrujmy miejsce i graficznie przedstawmy sytuację (np. gdzie się poruszać czy umieścić określoną rzecz). Gdy odbywa się to w docelowej lokalizacji, wówczas możliwe jest przećwiczenie niektórych zachowań.

Podczas tego typu spotkań, kiedy przygotowuje się plan i rozdziela zadania, zdecydowanie bardziej praktyczna będzie wspomniana wcześniej tablica niż stworzona prezentacja multimedialna. Jest to pewnego rodzaju proces twórczy. Trzeba przewidzieć w jego trakcie ewentualne modyfikacje założeń, co zdecydowanie łatwiej nanieść na tablicę.

Połącznie tych trzech niezwykle prostych elementów może się okazać bardzo skuteczne. Nie tylko zwiększymy prawdopodobieństwo wyeliminowania zakłóceń w komunikacie, ale dzięki elementom praktyki utrwalimy omawiane założenia. Pamiętajmy również o odpowiednim przygotowaniu, jeśli prowadzimy takie spotkanie. Chodzi o to, by sekwencja komunikatów była uporządkowana, a zarazem trwała możliwie krótko. Utrzymanie koncentracji jest kwestią indywidualną. Dyktowane jest naturalnymi predyspozycjami jak i wyuczonymi technikami. W przypadku wielu wydarzeń jesteśmy w stanie dokonać ustaleń w ciągu kilkudziesięciu minut. Jeśli do tego stworzymy atmosferę, by uczestnicy angażowali się w nie, wówczas będziemy mogli być spokojni o realizację założeń.

Sposób na wyjątkowy komunikat

Standard

Szukasz sposobu, by fani poczuli się wyjątkowo? Naprzeciw temu wychodzi aplikacja Snapchat, a działania podjęte niedawno między innymi przez drużyny baseballowe w Stanach Zjednoczonych udowadniają, że narzędzie może się znakomicie sprawdzić w sektorze sportowym.

Wejście na rynek z nowym komunikatorem stanowi olbrzymie wyzwanie, a wyłącznie wyjątkowy pomysł może przynieść sukces. Sztuka ta powiodła się aplikacji Snapchat przeznaczonej do komunikowania przy wykorzystaniu zdjęć i filmów wraz tekstem, które widoczne są jedynie od 1 do 10 sekund po otwarciu wiadomości. Pomysł został wcielony w życie pod koniec 2011 roku, a po około roku nastąpił dynamiczny wzrost zainteresowania. W sierpniu właściciele ogłosili, że dysponują już bazą ponad 100 milionów aktywnych użytkowników.

Zachęcam do zapoznania się z artykułem Marcina Żukowskiego „Snapchat – Odmień swój marketing w mniej niż 10 sekund”, w którym dokładnie i przejrzyście zostały opisane możliwości aplikacji. Od momentu, kiedy powstał rekomendowany tekst, minęło nieco czasu. W jego trakcie zaszły pewne zmiany w aplikacji, ponieważ uruchomiona została dodatkowa opcja wiadomości polecanych o charakterze otwartym (każdy użytkownik może je otworzyć i zapoznawać się z nimi w przewidzianym czasie). Innymi innowacjami są wprowadzenie możliwości wysyłania komunikatów, będących „zlepkami” kilku zdjęć lub filmów oraz możliwość wykorzystania zdjęć lub filmów wykonanych przy pomocy innych aplikacji.

W działaniach marketingowych kluczowe są dwie właściwości aplikacji – ograniczony czas odczytywania wiadomości i bezpośredniość. Właśnie ze względu na ostatnią z nich Snapchat może okazać się fantastycznym narzędziem w relacjach pomiędzy klubami/instytucjami/zawodnikami a ich sympatykami. Z takiego założenia zaczęto wychodzić niedawno w lidze baseballu w USA, gdy w trakcie meczów rozesłane zostały wiadomości złożone z unikalnych kuluarowych zdjęć i filmów oraz dostarczonych przez innych kibiców. Takie kompilacje wydawały się strzałem w dziesiątkę!

WNBA na fali wznoszącej

Standard

W poprzedni weekend w nocy z piątku na sobotę dobiegł końca 18. sezon w historii ligi WNBA. Utrzymana została w nim tendencja wzrostowa rozgrywek na wielu płaszczyznach, co stanowi wielki sukces w obliczu stawianych przed nimi wyzwań.

WNBA była od samego początku swojego istnienia powiązana z ligą NBA, co stanowiło z jednej strony wielki atut, ponieważ otrzymywała solidne wsparcie wizerunkowe i czerpała ze zgromadzonej wiedzy w zakresie zarządzania wielkimi projektami. Relacja ta dostarczyła jednak przynajmniej kilka minusów, co uwypukliło się w ostatnich latach. Slogan „We Got Next”, który firmował WNBA w 1997 roku, jest poniekąd wciąż obecny, gdyż kobiece rozgrywki stanowią pewnego rodzaju platformę eksperymentalną dla nowych projektów (dedykowanych w przyszłości NBA). Za przykład może posłużyć umożliwienie lokowania reklam na strojach meczowych.

Analiza SWOT dla WNBAanaliza swat wnba

W przygotowanej analizie SWOT dla ligi WNBA można dostrzec problemy z kilku różnych grup. Niemal na każdym kroku przejawiają się powiązania pomiędzy WNBA a NBA, które w zależności od kontekstu wywołują określony stan. Rozgrywki NBA trwają od października do połowy czerwca, czyli są zdecydowanie dłuższe. Do tego większość drużyn rozgrywa około 100 meczów w sezonie (spotkania pre-season, regularna część rozgrywek i playoffs), co może powodować „nasycenie” dyscypliną. Dochodzą również niezwykle popularne rozgrywki uczelniane, których decydująca faza odbywa się na przełomie marca i kwietnia. NBA nakręca jednak projekt ligi żeńskiej. Jedną z inicjatyw jest konkurs drużyn podczas NBA All-Star Weekend, na którą składają się zawodnik drużyny NBA, zawodniczka drużyny WNBA i „emerytowany” zawodnik. Społeczność NBA docenia działania swojej „młodszej siostry”, o czym może świadczyć choćby niedawne zatrudnienie w sztabie szkoleniowym San Antonio Spurs doświadczonej koszykarki Becky Hammon.

Rozgrywki WNBA toczą się głównie w miesiącach letnich, co również trudno uznać za atut. Ich terminarz musi być dodatkowo modyfikowany, gdy odbywają się cykliczne imprezy jak mistrzostwa świata. Sprawia to, że zawodniczki muszą szukać sobie klubów na okres od października do maja, bowiem tak długa przerwa w rywalizacji odbiłaby się z pewnością na ich poziomie sportowym. Jako że w USA nie ma innych profesjonalnych lig koszykarskich, zatrudnienia szukają poza krajem. Trafiają głównie do klubów europejskich i sporadycznie azjatyckich, gdzie zazwyczaj odgrywają kluczowe role i budzą spore zainteresowanie. Tworzy to zatem unikalną drogę do globalizowania ligi. Model ten sprawdza się, ponieważ europejscy kibice śledzą następnie poczynania WNBA, mając magnes w postaci dobrze znanych sobie koszykarek. Cykl występów w Europie i WNBA bywa jednak bardzo eksploatujący, stąd rodzą się zagrożenia w aspektach dyspozycji i motywacji. Zawodniczki mogą być nieco zmęczone, a do tego nieco mniej sumiennie przykładać się do swoich obowiązków. Najsilniejsze europejskie kluby stanowią olbrzymią konkurencję, płacąc wysokie wynagrodzenia (zdarza się, że zawodniczka zarabia w Europie więcej niż wynosi całe salary cap drużyny WNBA).

Główne cele stawiane przez WNBA
wnba_cele

WNBA jest ligą dedykowaną w dużej mierze do kobiet, a co ważne powierzone zostały im kluczowe role w zarządzaniu rozgrywkami. Dzięki temu jest ona bardziej autentyczna, obiera zazwyczaj właściwe kierunki do rozwoju i aktywności społecznej. Sprawia również wrażenie świadomej swojego wizerunku, dzięki czemu modyfikuje swoje cele i priorytetowe działania adekwatnie do potrzeb. Z perspektywy relacji wewnątrz ligowych dowodami są dynamiczny wzrost salary cap, powrót do 12-osobowych kadr zespołów (przez pewien czas praktykowano zaledwie 11-osobowe kadry), natomiast z perspektywy zewnętrznej za przykład może posłużyć zabezpieczenie (i zarazem umocnienie) swojej pozycji w mediach poprzez odnowienie umowy z telewizją ESPN, która będzie obowiązywać do 2022 roku. Innym benefitem z tego tytułu jest uzgodnienie większej ilości czasu antenowego w prime time i transmisje z wybranych wydarzeń „około koszykarskich” (np. Draft) w głównym kanale.

Liga wyznaczyła sobie kilka priorytetowych działań, a część jest niejako kontynuacją dotychczas realizowanej polityki. Dla Prezydent WNBA Laurel J. Richie punktem wyjściowym są przyjazne stosunki ze Związkiem Zawodowym Koszykarek, bowiem udaje się unikać zapalnych sytuacji. Zdecydowanie łatwiej przychodzi osiąganie kompromisu niż w przypadku NBA, gdzie niemal przy każdym odnowieniu umowy CBA (ogólnych warunków, na jakich funkcjonuje liga) pojawia się w mniejszym lub większym stopniu widmo lockoutu. Ułatwia to fakt, że WNBA uniezależnia się finansowo. Przyczynia się do tego nie tylko wzrost wartości medialnej, ale również obrana strategia poszukiwania sponsorów. Czynione są starania, by do współpracy zachęcić firmy, które nie były zaangażowane w istotnym stopniu lub w ogóle w wspieranie NBA. Poprzez to mogą one przypisać projektowi WNBA wyższy priorytet, a w zamian otrzymać dodatkowe benefity. Takim przykładem jest firma telekomunikacyjna Boost Mobile, która posiada koneksje z NBA za sprawą aplikacji NBA Game-Time, jednak w przypadku WNBA posiada status głównego sponsora, zyskując w zamian m.in. powierzchnię reklamową na strojach wszystkich drużyn czy logo Weekendu Gwiazd.

Dla stabilności budżetu przełomowy był rok 2013, kiedy zostały podpisane bądź odnowione umowy sponsorskie ze wspomnianym wcześniej Boost Mobile, State Farm Insurance, Jamba Juice i Procter&Gamble. Partnerstwo pomiędzy ostatnią z firm a WNBA ma szczególny wymiar. P&G zyskało dostęp do rynku, na którym nie brakuje przedstawicieli grupy docelowej jego wiodących marek jak Secret, Tampax, Cover Girl czy My Black is Beautiful, wokół której zbudowana została społeczność. Pozytywne sygnały o przyzwoitej kondycji finansowej docierają również bezpośrednio z samych klubów. Chociaż nie ma jeszcze ostatecznych podsumowań sezonu 2014, szacuje się, że ponad połowa z ligowców osiągnie dodatni bilans.

Główne inicjatywy społeczne WNBA
wnba_glowne_inicjatywy_spoleczne

WNBA kładzie mocny nacisk na aspekty społeczne. Prowadzi kilka różnych akcji. Część z nich odpowiada aktywności NBA, ale niektóre są zupełnie unikalne. Wśród nich znajdują się WNBA Inspiring Women, WNBA Breast Health Awareness i najbardziej kontrowersyjna WNBA Pride, która skierowana jest do homoseksualnej społeczności ligi. Inicjatywa ta natrafiła na rzeszę przeciwników, ale WNBA chce autentycznie wyrazić wsparcie dla tej grupy, wiedząc, że jest częścią ligi. Niedawno doszło do głośnych oświadczyn pomiędzy dwiema zawodniczkami, co również odbiło się sporym echem. Głównym celem akcji jest promowanie poszanowania odmiennych poglądów. Obrazuje to też pewne trudności w budowaniu pozycji, z jakimi zmaga się liga. Mimo tego zamierza się trzymać planu, akceptując w założeniach, że wzrost ligi będzie mógł następować wolniej, ale będzie mu towarzyszyło przywiązanie do deklarowanych wartości.

Rozgrywki 2014 można uznać za sukces, bowiem WNBA mimo wspomnianych niepopularnych posunięć i naturalnych trudności związanych z zarządzaniem stosunkowo młodą ligą na tak konkurencyjnym rynku jak USA, utrzymała się na fali wznoszącej. Oglądalność Finałów w telewizji ESPN nie zbliżyła się wprawdzie do rekordu z 1998 roku, kiedy osiągnęła 1,4 mln, niemniej wszystkie trzy finałowe potyczki cieszyły się wyższą oglądalnością niż w poprzednim sezonie. Mecz numer dwa Finałów obejrzały w ESPN 763 tys. (0,5 US-rating). Dosyć wyraźnie wzrosła również średnia oglądalność meczów w playoffs z 200 tys. do 262 tys. Sport Media Watch ustalił również, że wpływ na dobrą oglądalność Finałów miała obecność w nich Brittney Griner i Eleny Delle Donne, czyli dwóch młodych gwiazd, co oznacza, że liga radzi sobie z wyraźnie zachodzącą zmianą pokoleniową.

Podtrzymany został jednocześnie trend wzrastającej widowni na trybunach. Średnia w regularnej części sezonu wyniosła 8 306 osób, co dało o 775 osób więcej na każdy mecz. Wśród drużyn najchętniej oglądane było Phoenix Mercury, które ostatecznie triumfowało w całych rozgrywkach. Średnia ilość widzów na jego spotkaniach wyniosła 9 557. Niewątpliwie wpływ miały na to między innymi wspomniana wcześniej Griner i jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy ligi Diana Taurasi, do której trafiła nagroda MVP. W gronie występowała również reprezentantka Polski, Ewelina Kobryn, która ostatni mecz finałowy rozpoczęła w wyjściowym ustawieniu.

srednia_frekwencja


WNBA (The Women’s National Basketball Association) jest zawodową koszykarską ligą kobiet w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Powołano ją w 1996 roku, a w czerwcu 1997 roku odbyła się inauguracja rozgrywek. Mecze rozgrywane są corocznie w okresie od maja do września. Liga zorganizowana jest na wzór NBA. Zmagania toczą się w dwóch konferencjach – Wschodniej i Zachodniej. W każdej z nich jest po sześć zespołów, poprzez co nie dalszego podziału na dywizje. W ramach regularnej części sezonu każda drużyna rozgrywa 34 spotkania, a po cztery najlepsze w swoich konferencjach otrzymują awans do playoffs. W 1. rundzie i 2. rundzie playoffs (półfinały i finał konferencji) zwycięzcą zostaje drużyna, która jako pierwsza wygra dwa spotkania. Ligowe Finały toczą się do trzech zwycięstw.

Krótka refleksja na temat polskich kibiców

Standard

Kibice byli przedmiotem różnorakich badań. Usystematyzowana została ich charakterystyka społeczno-demograficzna, a także powstały typologie. Ja chciałbym natomiast przedstawić moją krótką refleksję dotyczącą polskich kibiców. Mianowicie rozgrywkom wszystkich najpopularniejszych dyscyplin towarzyszy zorganizowany doping. Prowadzi się go na wiele sposobów, ale w mniejszym lub większym stopniu jest nieodzownym elementem.

Przed kilkoma dniami byłem na spotkaniu pomiędzy reprezentacjami Włoch i Portoryko, które rozgrywane było w ramach siatkarskich mistrzostw świata. Gdy rozpoczynały się zmagania, na jednej z trybun wybijał się ekspresyjny portorykański kibic z wielką flagą swojego kraju. Wraz z biegiem czasu gromadziła się wokół niego coraz większa grupka, by pod koniec czwartego seta liczyć sobie kilkadziesiąt osób. W dużej mierze złożona była z polskich sympatyków siatkówki, którzy po prostu mieli ochotę na zabawę i prowadzenie dopingu dla gości z Ameryki. Jest to pewna zaobserwowana historia, której waga naukowa jest oczywiście ograniczona, aczkolwiek zwraca uwagę na pojawiające się zachowania.

Weźmy pod lupę kilka dyscyplin. Piłka nożna – absolutnie najpopularniejsza dyscyplina w naszym kraju. Czy są to spotkania reprezentacji czy drużyn klubowych, istnieje kultura głośnego dopingowania czy tworzenia opraw meczowych. Innym znakomitym przykładem jest wspomniana siatkówka, w której za sprawą kreacji autorstwa Grzegorza Kułagi i Marka Magiery jesteśmy benchmarkiem dla całego świata. Nieco odmienny styl prezentuje widownia skoków narciarskich, ale i tam pojawiają się przecież elementy dopingu zorganizowanego. Kibice stroją się, przynoszą flagą, charakterystyczne trąbki czy kołatki. Listę z tego typu przykładami można by znacząco rozbudować. Wspólnym mianownikiem jest jednak fakt, że w naszej kulturze kibicowskiej aktywne wspieranie swojego zespołu stanowi ważny element.

Na drugim biegunie jest między innymi tenis, który mimo impulsów w postaci Agnieszki Radwańskiej czy Jerzego Janowicza nie potrafi zawładnąć polskimi kibicami. Kolejnym przykładem jest choćby lekkoatletyka, mająca w swojej naturze publiczność bez większego temperamentu. Niedawny Memoriał Kamili Skolimowskiej zgromadził około 20 tysięcy widzów podczas występu Usaina Bolta, który jest niekwestionowanym liderem wśród sportowców uprawiających dyscypliny z gatunku lekkoatletyki. Frekwencja ta nie była oczywiście zła, ale równocześnie nie jest choćby równoznaczna z wypełnieniem połowy trybun Stadionu Narodowego. Pozostając przy tym obiekcie nasuwa mi się na myśl natychmiast ubiegłoweekendowa impreza „Windsurfing na Narodowym”, podczas której trybuny świeciły pustkami, mimo iż było to przecież wydarzenie bezprecedensowe. Ale jednak – bardziej do obserwowania niż uczestniczenia (choćby właśnie w formie aktywnego kibicowania).

Nie wchodzę w rozważanie, czy taka forma kibicowania jest lepsza, gorsza czy równie wartościowa (bo każdą społeczność budują osoby o różnej charakterystyce i niemal wszystkie są dla niej istotne). Nie widzę natomiast sensu w forsowaniu radykalnych zmian stylu kibicowania. Naprzeciw temu wychodzi przypadek byłego już prezesa piłkarskiej Wisły Kraków, Jacka Bednarza. Starał się on przekonywać, że doping i oprawy są sztucznym tworem i nikomu nie są potrzebne. W moim odczuciu był to element, który w dalszej fazie narastającego konfliktu między nim a częścią społeczności kibicowskiej doprowadził do regresu całej organizacji, a zarazem podwójnej porażki prezesa Bednarza. Nie zaproponował bowiem niczego w zamian (za zwaśnionych z nim ludzi odpowiedzialnych za koordynację dopingu, którzy w ramach protestu nie przychodzili na mecze), ponieważ posiadał zupełnie odmienne wyobrażenie na temat atmosfery na stadionie (zupełnie niespójne z naszą kulturą kibicowania). Czy nie większy sens miałaby próba stworzenia widowiska na wzór tego, co dzieje się w halach siatkarskich? Byłaby to jakaś próba, tymczasem poległ podwójnie, bo pierwszemu spotkaniu po jego odejściu sprzyjała najwyższa od wielu miesięcy frekwencja i świetna atmosfera, która była tworzona przez wszystkich widzów na stadionie.

Dla mnie zdecydowaną konkluzją jest, że możliwość aktywnego uczestniczenia w obserwowanym widowisku stanowi sporą wartość dla polskich kibiców, o czym muszą pamiętać organizatorzy imprez. Nie udało mi się znaleźć badań, które dotykały wspomnianych problemów. Z pewnością jest to obszar do zbadania i głębszej analizy, bowiem wyniki mogą w znaczącym stopniu wpłynąć na konkurencyjność widowisk sportowych.

Europejski top

Standard

Kraków Arena jest aktualnie największą i najnowocześniejszą halą widowiskowo-sportową w Polsce. Podczas mojej pierwszej wizyty w obiekcie przy okazji rozgrywanego siatkarskiego Memoriału Huberta Wagnera postanowiłem się mu przyjrzeć nieco bliżej.

LOKALIZACJA [☆☆☆☆☆]
Ocena jest bardzo wysoka, ponieważ obiekt usytuowany został stosunkowo blisko centrum (około 20-30 minut komunikacją miejską z Dworca Głównego), a jednocześnie w odpowiedniej odległości od niego, co rzutuje w dalszej kolejności na sprawność komunikacji. W sąsiedztwie znajdują się również duży park i dwa centra handlowe. Niewątpliwie wpływają one na notę, bowiem otwierają nowe możliwości w kontekście imprez odbywających się w samym obiekcie. Zadowoleni powinni być turyści. Nawet dla osoby przebywającej pierwszy raz w Krakowie dotarcie do hali nie będzie stanowiło wyzwania.

KOMUNIKACJA [☆☆☆☆]
Podczas realizacji inwestycji pamiętano o przebudowie (bądź budowie w znacznej części) nowych dróg dojazdowych. Są one równe, szerokie i przepustowe. Co więcej, widać w ich projekcie koncepcję, co przekłada się na organizację ruchu. Mimo wypełnionej hali po brzegi przybyli goście nie doświadczyli charakterystycznych dla tego typu wydarzeń sporych korków. Ocena została nieco obniżona, ponieważ kibice podróżujący komunikacją miejską mogą mieć mieszane odczucia. Przy takiej ilości widzów było tłoczno, niemniej tramwaje kursują tam z dużą częstotliwością.

PARKINGI [☆☆☆☆☆]
Wielką zaletą obiektu są okalające go parkingi. Do dyspozycji oddane zostały parking naziemny (przede wszystkim dla organizatorów, samochodów z instalacjami gazowymi i rowerzystów – Kraków aspiruje przecież do miana miasta przyjaznego rowrzystom) oraz trzypoziomowy parking podziemny. Miejsce w nim dostępne było nawet dla docierających w ostatniej chwili. Wahałem się pomiędzy czterema a pięcioma gwiazdkami, a wynikało to z opłaty na poziomie 30 zł. Nie jest to mało, aczkolwiek cena jest konkurencyjna w odniesieniu do wielu tego typu hal widowiskowo-sportowych. Wszystkie pojazdy są kontrolowane przed wjazdem (w miłej atmosferze), dzięki czemu można czuć się bardzo bezpiecznie. Możliwe jest również pozostawienie samochodu na parkingach należących do pobliskich centrów handlowych. Ale uwaga! Nic za darmo. Case Centrum Handlowego M1 na samym końcu.

ZAGOSPODAROWANIE OBIEKTU [☆☆☆]
Hole są przestronne, co umożliwia organizację dodatkowych atrakcji. Sporo jest różnej wielkości lokali wystawowo-sprzedażowych. Klatki schodowe są drożne, a do dyspozycji gości jest również wiele wind. Niższa ocena nastąpiła z dwóch względów. Rozczarowaniem jest zaplecze sanitarne. Przy toaletach, mimo iż rozmieszczone są z dużą częstotliwością, tworzą się długie kolejki. O dużo lepsze rozwiązania można się było pokusić szczególnie w toalecie męskiej. Dla przeciwwagi – mnóstwo udogodnień dla osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach (tj. szerokie przejścia, dodatkowe poręcze). Innym minusem z mojej perspektywy jest brak „otwartego” atrium w obiekcie, przy którym ulokowane zostałyby restauracje czy kluby, a dostęp mieliby do nich wszyscy – również nieposiadający wstępu na imprezę. Tym samym kasy biletowe (choć one odgrywają obecnie marginalną rolę) i część stoisk ulokowana jest pod gołym niebem. Mnie przekonała idea londyńskiej o2 Areny, jednak w tym przypadku postawiono na bardziej tradycyjne rozwiązania.

PROJEKT HALI GŁÓWNEJ [☆☆☆☆]
Posiadam mieszane odczucia, ale Kraków Arena spełnia wszelkie kryteria pod kątem imprez docelowych. W mieście toczyła się zażarta dyskusja co do wielkości obiektu. Nie brakowało głosów – dla mnie zupełnie niezrozumiałych – negujących ideę budowy obiektu mogącego pomieścić powyżej 15 tysięcy widzów. Proponuję bowiem spojrzeć na kryteria selekcji obiektów przez wielkie instytucje (organizatorów meczów pokazowych czy topowych gwiazd muzyki). Już dziś można się przekonać o korzyściach płynących z wielkości hali, czego najlepszym przykładem jest zakontraktowanie koncertu Katy Perry. Oczywiście, generuje to koszty, ale jest mocnym argumentem przetargowym podczas zabiegania o organizację imprezy. Nie jestem architektem, więc nie chcę wchodzić w rozważania projektowe. Moja konkluzja jest taka, że obiekt został zaprojektowany analogicznie do czołowych i największych hal europejskich, gdzie „parterowa” trybuna jest bardzo rozległa. Jest to z pewnością pewnego rodzaju utrudnienie pod kątem organizacji wydarzeń na nieco mniejszą skalę w obiekcie, do czego aspiruje choćby koszykarska drużyna Wisła Can-Pack Kraków, która należy do czołówki Euroligi.

OZNAKOWANIE [☆☆☆☆☆]
Nie można mieć do niego najmniejszych zastrzeżeń. Zarówno jeśli chodzi o drogi dojazdowe (informacje o parkingach, drogach wyjazdowych), ale także oznakowanie wejść i punktów w obiekcie.

krakow_arena_plusy_minusy1

PODSUMOWANIE
Średnia ocena w sześciu kategoriach wynosi 4,33 (oceny od 1-5, gdzie 1 oznacza ocenę negatywną, zaś 5 ocenę bardzo dobrą). Jest ona bardzo wysoka, ale nie mam wrażenia, by została „naciągnięta”. Pominięta została polityka informacyjna prowadzona w mediach, bowiem jest to przypadek na zupełnie inną analizę.

***

CASE: Centrum Handlowe M1
Memoriał Wagnera został wykorzystany przez pobliskie centra handlowe do zarobku. Jako że wiele osób jechało z myślą „na parkingu przy hali nie będzie pewnie miejsc” lub „zaparkuję za darmo przy M1”, przy wjeździe na parking CH M1 otrzymywało ulotkę z dwiema kluczowymi informacjami: parking płatny – opłata jednorazowa 50 zł lub darmowy dla klientów CH M1 (za okazaniem paragonów za zakupy z danego dnia o wartości minimum 30 zł). Dla wielu propozycja ta okazała się kusząca, biorąc pod uwagę, że cena parkingu przy hali była identyczna, ale obejmowała jedynie miejsce postojowe. Jest to kwestia sporna, ale nieco inaczej wyobrażano sobie zapowiadane „dobrosąsiedztwo”.

This slideshow requires JavaScript.